Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
PIXEL HEAVEN 2013 :)
#16
Też nie pamiętam :-) Ale z ładowaniem poradzimy - z dyskietek to żaden problem, a z kasety - miód na uszy. Poza tym są inne sposoby Smile
#17
To ja proponuję zawody kto szybciej połamie dżojstik na Decathlon'ie. Smile
#18
hehe - dobre, dobre. I powiem więcej - chyba poświęcę joyaSmile
#19
Ja pamiętam miałem do Atarynki dwa joye, które były po prostu niesmiertelne. Miały dwa fire na drążku i dwa po bokach na podstawie. Miały blaszane styki i były nie do zajechania. Pamiętam że drążki popękały i zostały tylko kikuty, ale po nałożeniu plastikowej rurki przeżyły kolejne kilka lat. A potem się pojawiły te wszystkie "wolanty" na mikrostykach, które padały jak muchy. A już pod koniec mojej przygody z 8bit man(1)ipulator (czy jakoś tak) z puszki po słoiku i grubej śruby - pomysł z ultra kozackiego pisma "Tajemnice Atari" z którego naumiałem się assemblera 6502... Pamiętaj że mapę pamięci wbijałem do głowy w praktycznie każdym wolnym czasie. Zaraz się chyba popłaczę ze wzruszenia...

I jak możecie mówić, że to małe pudełeczko z gumowymi przyciskami było lepsze od Atarynki? Wink
#20
lapusz napisał(a):Hej. W końcu mogę obwieścić: ruszyła strona i profil imprezy, którą organizuję powodowany miłością do maszyn 8/16 bit (i nie tylko - flippery mają tam również swoje miejsce :-D oraz szukaniem przyczynku do przejrzenia mojej aktualnej kolekcji starych maszyn z lat 80. i 90. ubiegłego wieku Do tej pory nie było kazji, żeby w końcu zebrać sie i zobaczyć, co ja tam właściwie mam (a że trochę tego jest to wiem na pewno) Tak więc zapraszam póki co na www.pixelheaven.pl oraz do polubienia na facebook.com/pixelheaven, a wstępnie w czerwcu do zobaczenia na Retro Entertainment Day (&Night) w Warszawie!
PS. Jak ktoś ma pomysły, co jeszcze możnaby zrobić podczas PH2k13 - zapraszam do kontaktu. Wszelkie komentarze mile widziane!!! :-D

Powiem tyle ,przyjdę i nie wyjdę Smile
#21
dyleck napisał(a):Ja pamiętam miałem do Atarynki dwa joye, które były po prostu niesmiertelne. Miały dwa fire na drążku i dwa po bokach na podstawie. Miały blaszane styki i były nie do zajechania. Pamiętam że drążki popękały i zostały tylko kikuty, ale po nałożeniu plastikowej rurki przeżyły kolejne kilka lat. A potem się pojawiły te wszystkie "wolanty" na mikrostykach, które padały jak muchy. A już pod koniec mojej przygody z 8bit man(1)ipulator (czy jakoś tak) z puszki po słoiku i grubej śruby - pomysł z ultra kozackiego pisma "Tajemnice Atari" z którego naumiałem się assemblera 6502... Pamiętaj że mapę pamięci wbijałem do głowy w praktycznie każdym wolnym czasie. Zaraz się chyba popłaczę ze wzruszenia...

I jak możecie mówić, że to małe pudełeczko z gumowymi przyciskami było lepsze od Atarynki? Wink
Moje miało plastikowe przyciski (wersja z dopiskiem "+" na końcu). Odnośnie joyów - ja te na blaszkach naprawiałem z kolei połówkami żyletek (łamanych wzdłuż). Te późniejsze na mikrostykach - rzeczywiście było już dużo szmelcu, ale nie powiesz, że klasyczny QuickShot był kiepskiSmile
#22
Ergonomiczny i funkcjonalny (Auto-Fire Smile) to napewno. Ale tych moich pierwszych nic nie przebije za żywotność. Chociaż właśnie do Decathlona mikrostyki były fajne, bo było słychać kiedy walić w druga stronę. Tylko że wykończyłem ich chyba z 5.
#23
Żyletki , że na to nie wpadłem ja reperowałem Joya kawałkami blach z puszek , najlepsza była po coca coli . Niestety nie starczała na długo ,
Amstrad CPC 464 pamietacie taką maszynkę ? Z monitorem w komplecie ?
Im większą mądrość posiadasz, tym z większą ilością debili musisz się użerać..

http://www.pinballowners.com/dr.diablo
#24
Diablo napisał(a):Żyletki , że na to nie wpadłem ja reperowałem Joya kawałkami blach z puszek , najlepsza była po coca coli . Niestety nie starczała na długo ,
Amstrad CPC 464 pamietacie taką maszynkę ? Z monitorem w komplecie ?
ja posiadam Smile
#25
lapusz napisał(a):
dyleck napisał(a):Ja pamiętam miałem do Atarynki dwa joye, które były po prostu niesmiertelne. Miały dwa fire na drążku i dwa po bokach na podstawie. Miały blaszane styki i były nie do zajechania. Pamiętam że drążki popękały i zostały tylko kikuty, ale po nałożeniu plastikowej rurki przeżyły kolejne kilka lat. A potem się pojawiły te wszystkie "wolanty" na mikrostykach, które padały jak muchy. A już pod koniec mojej przygody z 8bit man(1)ipulator (czy jakoś tak) z puszki po słoiku i grubej śruby - pomysł z ultra kozackiego pisma "Tajemnice Atari" z którego naumiałem się assemblera 6502... Pamiętaj że mapę pamięci wbijałem do głowy w praktycznie każdym wolnym czasie. Zaraz się chyba popłaczę ze wzruszenia...

I jak możecie mówić, że to małe pudełeczko z gumowymi przyciskami było lepsze od Atarynki? Wink
Moje miało plastikowe przyciski (wersja z dopiskiem "+" na końcu). Odnośnie joyów - ja te na blaszkach naprawiałem z kolei połówkami żyletek (łamanych wzdłuż). Te późniejsze na mikrostykach - rzeczywiście było już dużo szmelcu, ale nie powiesz, że klasyczny QuickShot był kiepskiSmile

To ja was chyba obu przebiję, miałem bowiem ręcznie robione przez ojca joysticki z pudełek po błystkach na ryby i klawiszy z maszyn do pisania. wszystko w układzie q-a-i-o-p , z auto fajerem. Grało się dużo wygodniej niż na drągalu, a miny kolegów na widok sprzętu bezcenne Big Grin
#26
P.S - miałem Timexa 2048.
#27
ZX Spectrum +
do tego Kempston
2x QuickShot II

No i pamięć masowa: MK232 Smile
#28
L.U.K napisał(a):
lapusz napisał(a):
dyleck napisał(a):Ja pamiętam miałem do Atarynki dwa joye, które były po prostu niesmiertelne. Miały dwa fire na drążku i dwa po bokach na podstawie. Miały blaszane styki i były nie do zajechania. Pamiętam że drążki popękały i zostały tylko kikuty, ale po nałożeniu plastikowej rurki przeżyły kolejne kilka lat. A potem się pojawiły te wszystkie "wolanty" na mikrostykach, które padały jak muchy. A już pod koniec mojej przygody z 8bit man(1)ipulator (czy jakoś tak) z puszki po słoiku i grubej śruby - pomysł z ultra kozackiego pisma "Tajemnice Atari" z którego naumiałem się assemblera 6502... Pamiętaj że mapę pamięci wbijałem do głowy w praktycznie każdym wolnym czasie. Zaraz się chyba popłaczę ze wzruszenia...

I jak możecie mówić, że to małe pudełeczko z gumowymi przyciskami było lepsze od Atarynki? Wink
Moje miało plastikowe przyciski (wersja z dopiskiem "+" na końcu). Odnośnie joyów - ja te na blaszkach naprawiałem z kolei połówkami żyletek (łamanych wzdłuż). Te późniejsze na mikrostykach - rzeczywiście było już dużo szmelcu, ale nie powiesz, że klasyczny QuickShot był kiepskiSmile

To ja was chyba obu przebiję, miałem bowiem ręcznie robione przez ojca joysticki z pudełek po błystkach na ryby i klawiszy z maszyn do pisania. wszystko w układzie q-a-i-o-p , z auto fajerem. Grało się dużo wygodniej niż na drągalu, a miny kolegów na widok sprzętu bezcenne Big Grin

what?? Smile))
#29
Niezmiernie cieszę się, że temat starych gier komputerowych i sprzętu doń wzbudził takie zainteresowanie, a nawet emocje. Inicjatywa Roberta jest świetna! GRATULACJE :mrgreen: - niech się włączy kto może i jak może; sam również deklaruję to.

Myślę że warto zebrać nasze wspomnienia w formie artykułu, co postaram się zrobić.

Wszystko to pokazuje, że słuszny był mój pomysł otwarcia naszego światka na gry wideo (komp.), w tym zwłaszcza stare oczywiście, podczas ostatnich mistrzostw. Polecam mój wywiad do tego nawiązujący:
http://www.flippery.com.pl/grac-i-pisac-pisac-i-grac/
oraz książki mego rozmówcy: http://kluska.net/





lapusz napisał(a):
L.U.K napisał(a):
lapusz napisał(a):
dyleck napisał(a):Ja pamiętam miałem do Atarynki dwa joye, które były po prostu niesmiertelne. Miały dwa fire na drążku i dwa po bokach na podstawie. Miały blaszane styki i były nie do zajechania. Pamiętam że drążki popękały i zostały tylko kikuty, ale po nałożeniu plastikowej rurki przeżyły kolejne kilka lat. A potem się pojawiły te wszystkie "wolanty" na mikrostykach, które padały jak muchy. A już pod koniec mojej przygody z 8bit man(1)ipulator (czy jakoś tak) z puszki po słoiku i grubej śruby - pomysł z ultra kozackiego pisma "Tajemnice Atari" z którego naumiałem się assemblera 6502... Pamiętaj że mapę pamięci wbijałem do głowy w praktycznie każdym wolnym czasie. Zaraz się chyba popłaczę ze wzruszenia...

I jak możecie mówić, że to małe pudełeczko z gumowymi przyciskami było lepsze od Atarynki? Wink
Moje miało plastikowe przyciski (wersja z dopiskiem "+" na końcu). Odnośnie joyów - ja te na blaszkach naprawiałem z kolei połówkami żyletek (łamanych wzdłuż). Te późniejsze na mikrostykach - rzeczywiście było już dużo szmelcu, ale nie powiesz, że klasyczny QuickShot był kiepskiSmile

To ja was chyba obu przebiję, miałem bowiem ręcznie robione przez ojca joysticki z pudełek po błystkach na ryby i klawiszy z maszyn do pisania. wszystko w układzie q-a-i-o-p , z auto fajerem. Grało się dużo wygodniej niż na drągalu, a miny kolegów na widok sprzętu bezcenne Big Grin

what?? Smile))
#30
zdecydowanie Smile ileż można pamiętać, że zmierzch flipperów wywołały w pewnym sensie pierwsze komputery. classic arcade & flipper united Smile


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości